muzyka

piątek, 19 października 2012

rozdział 3- potok słów, który może zatrzymać rzekę mojego życia


                               ***
Czułam się jakby na mojej piersi spoczywał 50 kilowy ciężarek tłumiąc każdy mój oddech. Odruchowo poruszyłam się, próbując strzepnąć jakoś ten ciężar. Jednak on tkwił znacznie głębiej niż mi się wydawało. Uchyliłam lekko spragnione światłą powieki. Wokół mnie pochylało się kilka osób, przeszywając mnie wzrokiem jakby do głębi duszy. Dopiero teraz dotarła do mnie informacja gdzie jestem, i co się wokół mnie dzieje. Zerwałam się błyskawicznie i zaczęłam uciekać. Moja ręka już muskała klamkę, gdy czyjeś ramiona złapały mnie w pasie i szarpnęły w tył, tak ze niemal upadłam. Zaczęłam piszczeć i wyrywać się w panice, lecz nieznajomemu utrzymanie mnie nie sprawiało żadnego wysiłku. Zginę, ja zginę, boże moje usta zaraz ostatni raz obmyją płuca świeżym powietrzem, wytwarzając życiodajny oddech a serce wykona ostatnie uderzenie, by zamarć na wieki.
-uspokój się, obiecuje, że nie pozwolę cię skrzywdzić- szepnął mi do ucha znajomy głos. Znieruchomiałam-, ale musisz ze mną współpracować
-a potem mnie wypuścisz- również szepnęłam
-mhy- wampir obrócił mnie w swoją stronę podnosząc mój podbródek. Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się owej postaci. Jednym słowem był piękny… a te oczy. Ach, te oczy mogłyby wyciągnąć nawet martwego z grobu. Mój wzrok zszedł trochę niżej, przystając na jego miękkich ustach. Delikatnie się poruszały, co znaczyło, że chłopak chce mi cos przekazać. W sumie, jeśli to ma być mój ostatni widok w życiu to jestem gotowa na śmierć. Po chwili mężczyzna poddał się w próbie dotarcia do mnie. Na jego twarzy zakwitł przecudny uśmiech, dopiero teraz zorientowałam się, że podziwiam go z dziwną miną. Zatrzepotałam lekko głową, odwracając szybko wzrok- tobie też niczego nie brakuje młoda
-dziękuje- zarumieniłam się jeszcze bardziej spuszczając wzrok
-dobra koniec tego, przejdźmy do rzeczy- zaczął lekko podenerwowany Bill
-Bill przecież mi obiecałeś- rzuciła rozpaczliwie blondynka wlepiając we mnie wzrok. O co jej mogło chodzić, moje ciało zaczęło lekko drgać z obawy, że pomimo zapewnień blondyna nie przeżyję najbliższej godziny.
-nie wtrącaj się Sook w sprawy, które cię nie dotyczą! Jako król Luizjany uznałem tą dziewczynę niegodną zaufania i skazuje ją na śmierć- oświadczył oficjalnie. Adrenalina zawrzała w moich żyłach, przez co nie czułam już strachu… tylko gniew, gniew, jakiego jeszcze nigdy nie zaznałam
-nie pozwolę ci się zabić martwy frajerze- zaczęłam się rzucać w ramionach Erica, który zamknął mnie w mocnym uścisku- mam gdzieś, kim jesteś i czego chcesz wampirzy żygolaku. Przeżyłam za dużo by ktoś o takiej fryzurze mógł mnie zabić!
-ty durna…- rzucił się na mnie. Zamknęłam oczy chowając twarz w dłoniach. Poczułam złowrogi wiatr na swym policzku. To już koniec… tym razem to już naprawdę koniec

i jak sie podoba ale sczeże, licze na jakieś komentarze... proszęęęę uczyńcie mi dzień milszym ;)

wtorek, 16 października 2012

rozdział 2- początek końca


Podniosłam się, niemal odskakując. Nie minęła sekunda a blondynka już gdzieś go ciągła-, co się stało do cholery?
-Pam
-już przenigdy się samego nigdzie nie puszczę
-Pam
-a mówiłam, ale kto mnie słucha, jestem tylko głupią, ale z drogimi ciuchami i świetnym gustem, blondynką
-Pam!
-tak?
-zamknij się i daj tej dziewczynie jakieś ciuchy
-a ty?
-ja sobie poradzę… i masz być dla niej miła
-to będzie trudne- burknęła pod nosem lustrując mnie wzrokiem z dziwnym uśmiechem
-to jest rozkaz Pam
-dobra- warkła. Zostaliśmy same w pomieszczeniu. Dziewczyna rzuciła mi jakąś torbę po nogi- łazienka jest za tamtym rogiem
-też mnie twoja obecność nie cieszy blondi- przykuła mnie do ściany za szyję
-kto dał ci prawo do bycia tak zuchwałą? A zresztą, już i tak jesteś martwa
-a, co by na to powiedział Eric- upadłam na podłogę. Widać, że nieznajomy był dla niej kimś ważnym. Podniosłam się szybko i wziąwszy torbę znikłam za drzwiami toalety śmiejąc się pod nosem, z dźwięku rozbijanego szkła.
                          ***
Ubrałam czarne, krótkie( i to bardzo) spodenki, bluzkę z gorsetem i skurzaną kurtkę. Do tego miałam wysokie botki na obcasie. Poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy. Moje odbicie była tak znajome, a jednak obce. W oczach kryło się zimno i zobojętnienie, jakiego nigdy jeszcze tam nie było.
Wyszłam powolnym krokiem. Czyjeś ręce gwałtownie przykuły mnie do ziemi za szyję
-kto cie wynajął?!- Krzyczał jakiś blady szatyn
-ja… nie m-mogę od-dychać- wyjąkałam
-puść ją Bill!- Zawołała jakaś blondynka- ja się nią zajmę, tylko nie rób jej krzywdy
-a tylko spróbujesz uciec- warknął. Podniosłam się szybko i rzuciłam wcześniej schowanym, srebrnym naszyjnikiem od mojej mamy w twarz Bila. Zerwałam się do ucieczki. I właśnie wtedy wpadłam na drugiego wampira. Siła uderzenia była tak silna, że zakręciło mi się w głowie. Upadłam w czyjyśch ramionach na podłogę. Dla mnie to było za dużo jak na 1 dzień. Moja świadomość miała tylko 1 propozycje jak to przetrwać. Zemdlałam.

zapraszam serdecznie do komentowanie i sczerej opini plose ;)

wtorek, 9 października 2012

ważna informacja

Jak coś to następny rozdział dodam jutro. Ale ponik  rozdziały będą się pokazywały w karzdzy piątek co tydzień ;)

niedziela, 7 października 2012

rozdział 1- ,,1 błąd, czy raczej zasługa''


-zostawcie go- zaczęłam zszokowano biec w ich stronę. Była tam 3 ludzi… no nie całkiem, bo 2 mężczyzn (jak mniemam z tego całego stowarzyszenia słońca, czy jakoś tak) stało z pistoletami na drewniane naboje, nad skutym srebrnymi łańcuchami wampirem. Jego skóra dymiła jednak dalej śmiał im się szyderczo w twarze i ciągle wygrażał. Nie powiem było źle. Ale się wpakowałam, ale przecież nie zostawię go tam. Nikt nie zasługuje na śmierć.
-bo, co niunia?- zapytał brunet odwracając się- uhu, ale kocica. To, co dziś w mojej sypialni o 12?
-sorki, ale nie jesteś nawet blisko mojej bariery seksowności, preferuję mniejsze zbiry- Warkłam. A teraz go wypuść, bo wsadzę ci ten pistolet głęboko w pewien otwór!
-a, co jak nie?
-zły wybór- kopnęłam go z półobrotu w czułe miejsce, tak, że zatoczył się i upadł
-ty wredna suko- rzucił się na mnie z pistoletem. Zrobiłam salto nad jego leżącym kompanem i prześlizgując się sie pod jego nogami przystawiłam mu mój kieszonkowy scyzoryk do głównej żyły
-nigdy nie obrażaj kobiety, bo to właśnie ona cię urodziła śmieciu- szepnęłam mu do ucha
-ej mała, sorki ok. my już idziemy. Nie wiedzieliśmy, że to twój kolega tak?
-macie 2 minuty - puściłam go
-jeszcze się policzymy zobaczysz- wziął bruneta pod pachę i zaczął uciekać. Poczułam ostry ból w lewej nodze. Jeszcze tego brakowało. Wyciągnęłam wsuwkę do włosów i zaczęłam szperać nią w zamku. Puścił, próbowałam ściągnąć je jak najdelikatniej, jednakże nie obyło się bez urazu skóry. Myślałam, że zwymiotuję. Widok odrywanej skóry jakoś mi podpasował. Okryłam nieznajomego moim płaszczem i pomogłam wstać. Wampir miał chyba z 2 metry wzrostu.
-dziękuję- powiedział słabo
-zawsze do usług- posłałam mu szczery uśmiech- gdzie cie odstawić?
-wiesz gdzie jest Fantgasia?
-kojarzę- szliśmy powoli, dzięki bogu, że to było tuż za rogiem. Przestałam zważać nawet na moją nogę, której każdy naciska sprawiał ból- masz u mnie wielkiii dług
-odwdzięczę się. I Emm… z twojego telefonu ciągle leci muzyka

-co?!- Wyciągnęłam go szybko, zatrzymując utwór. Zarumieniłam się lekko, no cóż nie była to zwykła piosenka, tylko The Cab – Animal. Boże, jaka wtopa- sorki
-nie masz, za co przepraszać w końcu to ja naraziłem twoje Zycie- zaśmiał się. A musze, przyznac że miał piękny śmiech
                    ***
Stanęliśmy przed drzwiami baru. Twarz mężczyzny wyglądała coraz gorzej, a jego ciało stawało się coraz cięższe
-schyl się- poprosiłam. Wampir spojrzał na mnie dziwnie, ale zrobił to. Przytuliłam jego twarz do swojej sylwetki, by osłonic go jeszcze bardziej przed słońcem. Mój płaszcz nie był Az taki długi by go zakryć całkiem. Wampir lekko drgnął zdziwiony, ale się nie poruszył. Zaczęłam mocno walić w drzwi- halo! Jest tam, ktoś!?
-zamknięte niuńka- odpowiedział damski głos zza nich
-otwieraj te cholerne drzwi… proszę!
-nie cholerne, tylko drogie młoda
-ale masz przyjaciół- sykłam do niego
-nie Pam to raczej…
-Eric!- Drzwi szybko się otworzyły, i pod wpływem silnego szarpnięcia już byliśmy w środku. A najgorsze było to, że to ja wylądowałam na nim.

Tekst the cab- Animals

Wooo! Yaow!

Kochanie, nie jestem całkiem człowiekiem, nie jestem całkiem maszyną.
Więc przypuszczam, że musisz przystać na coś pomiędzy.
Yeah, jestem kolejnym głodnym kochankiem, ale urodziłem się z innej rasy.
Yeah, mogę Tobą wstrząsnąć, ale wtedy mógłbym Cię złamać i kochanie gorączka jest gwarantowana.

Chciałbym móc dać Ci moje miłość i duszę,
Ale wewnątrz mojej klatki piersiowej nikogo nie ma w domu.

Możliwe, że brakuje mojego serca, ale moje ręce to naprawią.
Nie myśl, że to niewinne.
Zatapiam w to swoje zęby.
Moje oczy i usta się zgadzają - będziesz ze mną wracać do domu.
Bo wiesz dziewczyno, bo wiesz dziewczyno, bo wiesz dziewczyno
Jestem zwierzęciem, zwierzęciem.
Po prostu jestem zwierzęciem, zwierzęciem.

Dziewczyno, zamknęłaś za sobą drzwi, kiedy weszłaś do mojego pokoju.
I Twoje oczy sprawiają, że zastanawiam się czy może to inna strona Ciebie.
Bo kiedy atakuję, Twoje paznokcie drapią, więc zastanawiam się czy to możliwe,
Że kiedy Twoje ubrania spadają Ci u stóp, możesz być zwierzęciem jak ja.

Chciałbym móc dać Ci moje miłość i duszę,
Ale wewnątrz mojej klatki piersiowej nikogo nie ma w domu.

Możliwe, że brakuje mojego serca, ale moje ręce to naprawią.
Nie myśl, że to niewinne.
Zatapiam w to swoje zęby.
Moje oczy i usta się zgadzają - będziesz ze mną wracać do domu.
Bo wiesz dziewczyno, bo wiesz dziewczyno, bo wiesz dziewczyno
Jestem zwierzęciem, zwierzęciem.
Po prostu jestem zwierzęciem, zwierzęciem.

Czołgasz się na rękach i kolanach, powoli zbliżając się do mnie, by dotknąć mojej twarzy. Przewidywanie.
Pchasz mnie przeciwko ścianie, szepczesz i łączysz wszystkie sztuczki, które próbujesz wykorzystać. Manipulacja

Możliwe, że brakuje mojego serca, ale moje ręce to naprawią.
Nie myśl, że to niewinne.
Zatapiam w to swoje zęby.
Moje oczy i usta się zgadzają - będziesz ze mną wracać do domu.
Bo wiesz dziewczyno, bo wiesz dziewczyno, bo wiesz dziewczyno
Jestem zwierzęciem, zwierzęciem.
Po prostu jestem zwierzęciem, zwierzęciem.
1 rozdział już jest ;) mam nadzieję że wam się spodoba… a przynajmniej starłam się. Wszystkie komentarze są mile widziane Jdodałam też tekst piosenki, byście mogli zrozumieć lekki podtekst ;)

sobota, 6 października 2012

prolog

Każdy z nas co dzień musi się zmagać z rutyną. Zwykły dzień, w zwykłym miejscu, w zwykłym mieście. Na ulicach słychać szum i trąbienie pędzących aut. Gdzieś w gwarze tłumu da się usłyszeć strzępki rozmów, stukot obcasów i przelotne powitania. A gdyby tak nagle wszystko zamilkło. Zostalibyśmy tylko my i cisza… nie, nie mogę sobie nawet tego wyobrazić. Wszyscy mamy jakieś cele, pragnienia i skryte myśli. Pędzisz ulicą nie zwracając na nic uwagi, niby jesteś tu a jednak tak daleko. Z błogiego stanu wytraca cię lekkie szturchnięcie. Wasze oczy na chwilę się spotykają i jakby wszystko stanęło w miejscu. Jednak tłum pcha już cię dalej. Dopiero po chwili dociera do ciebie co w nich ujrzałeś.   




Ten smutek… ta rozpacz… ten strach przed jutrem. Gdy na twojej skórze czujesz pojedynczą, mokra plamkę. I już wiesz, że niebieskooka płakała, a ta niby nic nieznacząca kropla miała w sobie tak wiele lamentu, którego jej umysł nie mógł już znieść. Próbujesz ją odszukać, jednak zniknęła już za najbliższym zakrętem zagłębiać się w najbardziej kryminogenną ulicę w tym mieście. Co taka młoda i delikatna osoba może tam robić? Twoje serce na chwilę staje a myśli krążą wokół owej postaci, ale tylko chwilę, bo w końcu masz własne problemy. Musisz zarobić na czynsz, zmagać się z szefem i uważać na każde swoje słowo. Pewnie to jeszcze jedna osoba, którą spotkała nieszczęśliwa miłość. Lecz gdybyś znał jej historię to nie minąłbyś jej z zobojętnieniem.
Mam na imię Rose False, (czyt. Rołz Fals) a to jest moja historia, wyklętej przez rodziców, uciekinierki z poprawczaka oraz 15-latki bez stałych dochodów i dachu nad głową. Moja praca była zmienna. Raz udawałam czyjąś dziewczynę, raz gdzieś zatańczyłam bądź byłam kelnerką a raz robiłam rzeczy, których naprawdę żałuję… byłam ubrana w tą sukienkę, rozpięty ten płaszcz i te botki, do tego miałam czarną torebkę włosy spięte w kok. Kupił mi te rzeczy pewien mężczyzna, z którym miałam pójść na chrzciny, a z którego nabijali się koledzy, że jeszcze nie ma dziewczyny. Niewiarygodne jak dla niektórych kłamstwo, jest lepszym wyjściem od prawdy. Skręciłam odruchowo w jakąś wąską uliczkę a to, co tam zastałam mnie sparaliżowało  

i jak? ale szczeże? ;)

piątek, 5 października 2012

witam ;)

hej wszystkim ;) to mój 1 blog więc proszę o zrozumienie  nie jednak będę się starała by był jak najlepszy (na moje umiejętności). jeśli macie jakieś cenne porady to proszę pisać, zawsze się przydadzą. będzie on opowiadaniem o pewnej młodej, zagubionej dziewczynie która znalazła się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiedni czasie. Jednakże czy jej czyn był zły? W tej historii pojawi się także Eric Northman. Opowiadanie toczy się w Bon Themp, albo inaczej... w świecie czystej krwi (true Blood . Czy młoda kobieta znajdzie zrozumienie, i poprawi swoją przyszłość... czy też zostanie skazana na potępienie? 1 rozdział pojawi się jutro, mam nadzieje że wam się spodoba ;) i jak na początek?